Na stronie facebookowej Strefy Dobrych Emocji umieszczam „na szkolnej tablicy” krótkie mądrościowe sentencje dotyczące wychowania lub nauczania dzieci. Ostatnio umieściłem zdanie „Żeby wychować wartościowego człowieka, samemu trzeba stać się wartościowym”. Pod tym zdaniem Bogdana zadała mi pytanie: „Jacek, a co to znaczy „wartościowy człowiek”?” Bogdano bardzo dziękuję za to pytanie. Nie jestem wstanie odpowiedzieć na nie wyczerpująco, także dlatego, że otwiera ono bardzo wiele perspektyw, ale chętnie podzielę się moimi refleksjami jakie to pytanie wywołało.
Określenie „wartościowy człowiek” sugeruje istnienie ludzi „niewartościowych”. Dodatkowo sugeruje, że tym „wartościowym” trzeba się stawać, a dziecko w procesie wychowania takim uczynić. Z mało wartościowego egzemplarza człowieka możemy poprzez takie, czy inne, działania, uczynić tegoż człowieka wartościowym. Takie myślenie o drugim człowieku jest brutalnie przedmiotowym. Wartość może mieć przedmiot, nieruchomość, ziemia, biżuteria. Ale człowiek? Niewolnik może mieć wartość. Pracownik pewnie też. Jest to wartość rynkowa, mierzona miarą korzyści jakie może przynieść nam druga zależna od nas osoba. Wartość może mieć też zapewne znajomość z wujkiem ministrem lub biskupem. Hierarchia społeczna może być wyznacznikiem wartości drugiej osoby. Ktoś kto zostaje prezesem może być spostrzegany jako bardziej wartościowy. Znajomość z taką osobą po jej społecznym awansie może być spostrzegana jako bardziej wartościowa. Te przykłady ilustrują bardzo odhumanizowany sposób spostrzegania innych. Czy wartość człowieka podnoszą jego talenty, przymioty ducha, osiągnięcia życiowe? Czy wszyscy ludzie mają tę samą wartość, czy różną? Czy mamy prawo używać patrząc na drugiego człowieka określać jego wartość miarą przydatności dla nas? Mam poważne wątpliwości. Każdy z nas jest tak samo wartościowy. Nie musi o tę wartość zabiegać. Każde dziecko jest tak samo wartościowe i wartościowym stawać się nie musi.
Takie postawienie problemu jest tyleż prawdziwe ile nieprawdziwe. Bo jednak nie unikniemy oceniania innych. Mówimy o kimś np. że jest to człowiek niezłomnego charakteru, nieprzekupny, ideowy, dobry, otwarty na innych, serdeczny, uczynny, itd. Mówimy tak o wartościach określających człowieka. Każdy z nas ma jakiś ideał do którego dąży i do którego wychowuje swoje dzieci. Każdy z nas ma swoją busolę, którą się kieruje w życiu. Tą busolą może być chęć traktowania wszystkich z równym szacunkiem i dostrzegania w każdym człowieku takiej samej godności i wartości. Wyżej możemy cenić tych, którzy szanują każdego a niżej tych, którzy innymi pogardzają.
Wychowujemy dzieci do jakiś wartości. Wychowanie to nie tylko zaspokajanie różnorodnych potrzeb, ale także kierowanie dzieckiem w określonym kierunku.
Rozróżnianie osoby i czynów jakie popełnia to niezwykle trudne, a może czasami niemożliwe zajęcie. Grzech bez grzesznika nie istnieje. Umiejętność szanowania i akceptowania osób, którzy wyrządzają zło, przy jednoczesnej jednoznacznej dezaprobacie dla czynów, które popełnili to bardzo trudne zadanie. Tak samo trudno jest identycznie potraktować żebraka i prezydenta miasta, alkoholika i znanego aktora, złodzieja i lekarza. Każdy ma tę samą wartość.
Nie zamierzam szukać puenty dla tych mich przemyśleń. Wolę zawiesić moje teoretyzowanie i zastanowić się jaki jestem dla innych…
Zapraszamy do wzięcia udziału w superwizjach [Kliknij tutaj]