Jestem po lekturze książki której autorkami są dwie Amerykanki: Jessica Minahan (behawiorystka – dyplomowany analityk zachowania) i Nancy Rappaport (psychiatra) pt. „Kod zachowania. Jak rozszyfrowywać i zmieniać najtrudniejsze zachowania”. Wydawnictwo Fraszka Edukacyjna Warszawa 2014. Dawno nie czytałem książki tak bardzo przydatnej w mojej pracy. Nie jestem behawiorystą i książki behawiorystów zazwyczaj czytam z ciekawością ale i dezaprobatą. Nie podoba mi się ten rodzaj myślenia. Uważam, że korzystanie ze wzmocnień w edukacji i terapii jest generalnie mało skuteczne. Jednak ta książka nie zrodziła ani jednej mojej wątpliwości czy niezgody. Zgadzam się generalnie ze wszystkimi treściami tej książki!
Dlaczego? Dlatego, że autorki o 180 stopni zmieniają dotychczasowe podejście behawiorystów, o czym wprost kilkukrotnie wspominają. Swój sposób interwencji behawioralnej nazywają „planem FAIR”.
„Plan FAIR rożni się od tradycyjnych planów interwencji behawioralnej, (…) , pod kilkoma ważnymi względami” (s. 31) – zauważają autorki.
„…zapomnijmy o tradycyjnych planach zmian behawioralnych” (s. 79) – wzywają.
„Tradycyjne plany interwencji behawioralnych nie zawsze tutaj skutkują” (s. 88) – zaznaczają.
Nie mogę się ustrzec od skomentowania powyższych wypowiedzi. Mam za sobą sporo dyskusji z behawiorystami. Wielu z nich bardzo szanuję za ich merytoryczne kompetencje. Dość często na superwizjach które prowadzę, jakiś licencjonowany terapeuta behawioralny wchodzi ze mną w polemikę, jednym zdaniem podważając moje sugestie, a zdanie to brzmi: „Skuteczność terapii behawioralnej jest potwierdzona naukowo!” co ma oznaczać, że nie ma alternatywy dla myślenia behawioralnego.
Okazuje się, że jest! To co było niby naukowo potwierdzone, jak zauważają autorki – nie ma sensu! „Tradycyjne formy interakcji z nieposłusznymi uczniami – autorytarność, nakazy, zakazy – zwykle odnoszą skutek odwrotny do zamierzonego”. (s. 42)
Podstawowa zasada behawioralna pracy z zaburzonym zachowaniem zaleca wzmacnianie zachowań prawidłowych. Dość często z uczniami zawierany jest tak zwany kontrakt behawioralny, który polega na określeniu, jakie zachowania są pożądane i akceptowalne i jak będą nagradzane, oraz jakie będą konsekwencje niewłaściwego zachowania.
Takie myślenie w tej książce to absolutny margines. Wątek absolutnie marginalny i w całym kontekście pracy z uczniem z zaburzonym zachowaniem mający najmniejsze znaczenie.
Co proponują autorki? Interwencja „kładzie główny nacisk na poradzenie sobie z okolicznościami poprzedzającymi nieprawidłowe zachowanie” (s.31).
„Radzimy nauczycielom, aby w trakcie szkolnego dnia dokładali wszelkich starań do zbliżenia się do swojego ucznia. Zanim jakakolwiek interwencja zacznie działać, dziecko musi wiedzieć, że nauczyciel jest po jego stronie i chce dla niego jak najlepiej …” (s.40)
„Pomysły na budowanie dobrych relacji.
….
– pójście z uczniem na spacer,
– poproszenie go o towarzyszenie nauczycielowi przy jakiejś pracy (np. robieniu kopii),
…
– zjedzenie z uczniem lunchu,
– przyniesienie jakiś drobiazgów które dziecko lubi,
– wspólne wysłuchanie jego ulubionej muzyki, a potem rozmowa na ten temat,
– przyniesienie gazety lub czasopisma z artykułem o ulubionym sporcie ucznia, albo dotyczącym jakiś innych jego zainteresowań,
…
– wspólne obejrzenie jego ulubionego filmu…
Niekiedy takie zbliżające działania są szczególnie potrzebne, na przykład – następnego dnia po jakimś incydencje z niewłaściwym zachowaniem ucznia.” (s. 40-41).
W wielu miejscach książki autorki wspominają o wzmocnieniu nieuwarunkowanym. Wszyscy wiemy co to jest wzmocnienie warunkowe ( inaczej – wzmocnienie pozytywne), to jakaś pochwała, nagroda, przyjemność jaką uczeń dostaje za prawidłowe postępowanie. Czym jest wzmocnienie nieuwarunkowane – wg. autorek dużo ważniejsze niż to warunkowe?
„Każdy nauczyciel świetnie sobie radzi , kiedy ma ucznia pochwalić czy nagrodzić za coś, co zrobił; nazywamy to pozytywnym wzmocnieniem. Dziecko uczy się wtedy że zostało wyróżnione za konkretne zachowanie. Wzmocnienie nieuwarunkowane jest czymś innym, niezbyt często spotykanym w szkołach. To przypadkowe akty uprzejmości, objawy przyjaźni: „Masz naklejkę. Pomyślałem, że ci się spodoba”; albo: „A dlaczego nie miałbyś teraz sobie pograć na komputerze jeszcze przez dziesięć minut! Co ty na to?” To bardzo dobry sposób budowania poczucia własnej wartości, bo z czasem dziecko zaczyna kojarzyć pozytywne wzmocnienie nie z czymś, co zrobiło, ale z tym, kim jest.” (s.78-79)
Każdy, kto jako tako rozumie podejście behawiorystów musi zauważyć rewolucyjność takiego myślenia w obrębie tej tradycji pedagogicznej. Jeżeli nauczyciel rozdaje nagrody za darmo, to tym samym uniemożliwia sobie stosowanie ich za coś. Behawiorysta, który nie ma czym wzmacniać wydaje się nie do wyobrażenia! A jednak!
Autorki w bardzo ograniczonym zakresie zalecają używanie wzmocnień.
„Tradycyjne stosowanie nagród, według z góry ustalonych kryteriów oceny, nie sprawdza się zbytnio….” (s. 107)
Jeżeli już zalecają je stosować, to nie za prawidłowe zachowania, ale za stosowanie różnych strategii samoregulacji np. powalających się uczniowi uspokoić czy zasygnalizować swoja potrzebę inaczej niż np. agresją.
Nie mogę się powstrzymać od cytowania tej książki, bo zależy mi na pokazaniu rewolucyjności w podejściu amerykańskich behawiorystów do pracy nad zaburzonymi zachowaniami. Bardzo bym chciał, aby podobnie zaczęli myśleć behawioryści w Polsce.
Ostatni cytat: „Plan stanowi zatem praktyczny, oparty na zrozumieniu (wyczuciu, empatii), a w rezultacie bardziej skuteczny, sposób interakcji z takimi dziećmi oraz uczenia ich” (s. 32)
Te słowa wskazują na jeszcze bardziej radykalny zwrot w dotychczasowym myśleniu behawiorystów, gdyż źródłem poznania czynią wewnętrzny świat dziecka subiektywnie odczuwany przez nauczyciela. Nie tabelki i wykresy, nie analiza danych naukowo przetwarzanych, ale wyczucie i empatia mają kierować nauczycielem. Także zmiana ma zajść we „wnętrzu ucznia” a nie w zewnętrznym zachowaniu. Chyba nic nie stoi na przeszkodzie, żebym został behawiorystą. Puki co będę cytował tę książkę wszystkim behawiorystom, których będę spotykał na swojej zawodowej drodze.
Książka jest pełna szczegółowych rad. To jej wielka zaleta. Bardzo wiele konkretnych technik można od ręki wykorzystywać w pracy. Niektóre nie wymagają żadnej specjalnej dodatkowej pracy od nauczyciela. Chociażby taka rada, żeby w trakcie pracy z uczniami agresywnymi nie wydawać im poleceń językiem autorytarnym tylko deklaratywnym czyli zamiast: „Jeżeli chcesz wyjść do toalety – zapytaj!” powiedz „Czuję się zakłopotany, bo nie wiem gdzie idziesz”.
Jeżeli wydajesz polecenie uczniowi mającemu problemy z agresją nie patrz mu w oczy i po wydaniu polecenia odejdź od niego.
Bardzo silnym elementem poprawiającym zachowanie uczniów jest dawanie im możliwości wyboru („Dawanie wyboru, uważne słuchanie, i wczuwanie się w emocje dziecka jest najważniejsze” – s. 108) i używanie humoru w relacji.
Książka jest pełna wielu ciekawych technik. Mi najbardziej podoba się „uspokajające pudełko” i używanie „kart podnoszących na duchu”.
Bardzo mi pomógł wprowadzony podział zachowań trudnych na te:
1) wynikające z leku,
2) opozycyjnych (agresywnych),
3) unikających i
4) na tle seksualnym.
Najbardziej dla mnie interesującym jest wyodrębnienie grupy zachowań mających u podłoża lęk. Dodajmy, że tego lęku nie widać, a możemy się go domyślać jedynie po braku wyraźnych przyczyn wielu, bardzo trudnych zachowań dzieci. To samo zachowanie np. wywrócenie ławki lub uderzenie innego ucznia, inaczej należy rozumieć i inaczej na nie reagować u ucznia przejawiającego zachowania lękowe, a inaczej np. opozycyjne.
Lubię takie książki w których mało jest lania wody, a dużo konkretów. Mi osobiście nie przeszkadza nomenklatura behawioralna, choć kilku nowych słów musiałem się nauczyć. Wiele pomysłów było mi już znanych, ale pod innymi określeniami. Wiele jest dla mnie nowych.
Trochę rozczarował mnie rozdział o zaburzeniach zachowania na tle seksualnym. Głównie dlatego, że przyczyn takiego zachowania autorki upatrują w wielu obszarach, ale nie w sferze seksualnej. Podejrzewam, że na tym polu nie czuły się pewnie (ja zresztą też). Omawianie seksualności bez dostrzegania samej potrzeby seksualnej, wydaje mi się dość dziwne. Potraktowanie tych zachowań w bardzo restrykcyjny sposób, trochę zaburza wcześniejsze dość humanistyczne myślenie autorek.
Samo wyodrębnienie takiego podłoża zaburzeń w zachowaniu wydaje mi się ważne.
To tyle. Zachęcam do przeczytania książki. Jest ona napisana dla nauczycieli szkół masowych, ale jestem przekonany, że przyda się ona także nauczycielom pracującym z dziećmi w szkołach specjalnych. Moja książka jest mocno pokreślona ołówkiem i zapewne sam nie raz jeszcze do niej wrócę.
Przede mną leży kolejna książka. Jassica Minahan napisała ciąg dalszy : „Kod zachowania. Przewodnik. Strategie, narzędzia i interwencje wspierające uczniów przejawiających zachowania lekowe lub opozycyjne” Wydawnictwo Fraszka Edukacyjna 2016, w której uzupełnia swoje pomysły kolejnymi. Już się cieszę na tę przygodę intelektualną.