W książce „Przestrzeń dla rodziny” Jespera Juula Wydawnictwo MiND 2012 s.176-177 Jesper Jull przytacza list jaki dostał od nastolatki:
„Mam piętnaście lat. Zawsze dostawałam dużo wyróżnień i pochwał od przyjaciół i rodziny. W ciągu ostatnich trzech lat grałam w piłkę ręczną, zajmowałam się tańcem i wiele czasu poświęcałam na odrabianie lekcji, w rezultacie otrzymywałam wiele pozytywnych ocen. Prawie ze wszystkich przedmiotów mam najlepsze stopnie. Po każdej lekcji nauczycielka tańca mnie chwali: „Jesteś naprawdę świetna”. Mówi tak tylko do mnie, nikomu innemu. Kiedy gramy w piłkę, zawsze słyszę, że jestem najlepsza na boisku. Z początku było to fantastyczne, byłam oszołomiona. Powoli jednak zaczęło dziać się coś takiego, ze nie mogę wyjść z lekcji tańca bez pochwały nauczycielki. Jestem po prostu od tego uzależniona. A jeśli nie dostanę najlepszego stopnia z klasówki, albo nie pobiegnę najlepiej w zawodach, to moje życie wali się w gruzy.
Kiedy przed kilkoma laty dotarło do mnie, że faktycznie mogę być w kilu rzeczach najlepsza, to moja potrzeba konkurencji rozwinęła się do tego stopnia, że chcę być najlepsza absolutnie we wszystkim. Gotowa jestem się zamęczyć. A najgorsze, że wszystkie miłe uwagi i pochwały już prawie nic dla mnie nie znaczą, bo nie są wystarczająco pozytywne. Kompletnie straciłam radość z tego co robię. To smutne być niewolnikiem reakcji innych. Trudno mi też żyć z poczuciem, ze zawsze we wszystkim muszę być najlepsza i cały czas porównywać się z innymi…”
Myślę, że świadomość szkodliwości bezrefleksyjnego chwalenia dzieci, jest u nas jeszcze bardzo słabo rozumiana. Moim zdaniem pochwały są jeszcze bardziej szkodliwe – bardziej uzależniają i bardziej zabierają poczucie własnej wartości dzieciom z niepełnosprawnościami. Przy okazji polecam wszystkim książki Jespera Julla.