Mamy bardzo silne przekonanie, że osoby z niepełnosprawnością intelektualną muszą funkcjonować przez całe życie jak dzieci. Przygotowanie ich do dorosłości, w naszym wyobrażeniu, związane jest z opanowaniem przez nich czynności samoobsługowych, ewentualnie przyuczeniem do prostych prac. Jednak nie na tym polega dorosłość. Dorosłość to zdolność do podejmowania osobistych życiowych decyzji. Zazwyczaj jednak nie uważamy, że osoby z niepełnosprawnością intelektualną taką zdolność mogą posiąść. To my wiemy lepiej od nich jak powinny odpowiedzialnie żyć. Moim zdaniem, zbyt łatwo rezygnujemy z przygotowania tych osób do jak najbardziej samodzielnego życia i osobistego podejmowania przez nich własnych życiowych decyzji.
Oczywiście, ważnym tematem jest jak to robić i co to w konkrecie ma oznaczać taka dorosłość, ale w tej mojej wypowiedzi chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że nie w każdym społeczeństwie, nie w każdej kulturze, osoby z niepełnosprawnością intelektualną mają szansę na relatywnie samodzielne i osobiście dorosłe życie. Kultura w której słabość jest powodem wykluczenia, publiczny hejt nieporadnych, słabszych, zagubionych – zamyka drogę do dorosłości osobom na starcie ograniczonych w swoich możliwościach. Ile razy wściekałeś się na powolnie pracującą kasjerkę? Ile razy wyzywałeś wolno jadącego, niezdecydowanego kierowcę? Jeżeli nie będziemy akceptować nawzajem swoich ograniczeń, słabości, wad, to nie stworzymy społeczeństwa w którym osoby z niepełnosprawnościami będą mogły znaleźć swoje miejsce. Zacząć trzeba od siebie i akceptacji siebie w swojej nieporadności. Cała reszta pójdzie nam dużo łatwiej. Lubmy się po prostu, takimi jakimi jesteśmy. To da szansę tym wśród nas którzy mają w życiu najbardziej pod górkę.