Wielu terapeutów wprowadzających dzieciom jakąś formę komunikacji alternatywnej (AAC) jest zafascynowana różnego typu narzędziami służącymi do komunikacji. Nie chodzi mi tylko o różnego rodzaju gadżety służące do komunikowania (choć o nie też!) np. związane z wysoką technologią, ale o każdą formę (jakiś kod komunikacyjny), którą terapeuci starają się nauczyć dziecko. Specjaliści tak bardzo są zaangażowani w uczenie dziecka jakiejś metody komunikowania się, że bardzo często nie interesuje co dziecko ma do powiedzenia. To stawia całą pracę z dzieckiem na głowie! Dlatego dużo ważniejsza od takiego czy innego narzędzia służącego do komunikowania się, jest umiejętność rozmawiania z dzieckiem. Nie wiem jak myślicie, ale ja uważam, że generalnie, to nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Wielu z nas ma z tym poważne problemy. Niepełnosprawność dziecka, zwłaszcza intelektualna, te problemy potęguje. Te braki w umiejętnościach komunikowania się, wprost rzutują na skuteczność terapii komunikacji! Z punktu widzenia dziecka narzędzia komunikacyjne, których ma używać, są po prostu bezużyteczne, bo nikt na serio z nim nie rozmawia.