Najczęściej spotykanym i zgłaszanym przez nauczycieli problemem w relacjach z rodzicami jest problem oddawania do placówki specjalnej brudnych, zaniedbanych dzieci. Nie umyte włosy i uszy to tylko część problemu. Zaniedbania dotyczą także unikania chodzenia z dzieckiem do lekarzy np. dentystów, nawet wówczas gdy dziecko cierpi z powodu bólu zęba. Także przeziębienia i grypy nie mobilizują pewnej grupy rodziców do pójścia do lekarza. Rodzice ci lekceważą sobie problemy zdrowotne swoich dzieci. W zimę „zapominają” kupić im odpowiednie buty, a ubrania nie tylko są rzadko prane ale i nie wymieniane na nowe, ani nawet nie cerowane. Ten problem nie tylko dotyczy rodzin np. dotkniętych choroba alkoholową, ale także rodzin majętnych, w których rodzice wykonują bardzo prestiżowe zawody.
Jak postępować z takimi rodzicami? Jak z nimi rozmawiać? Gdzie jest klucz do poradzenia sobie z sytuacją?
Najczęstszym pomysłem jaki przychodzi specjalistom do głowy, jest grzeczne zwrócenie tej grupie rodziców uwagi na problem jakie ma brudne i zaniedbane dziecko. Niestety, wydaje mi się to złym pomysłem. Jakichkolwiek miłych słów nie użyłby nauczyciel w rozmowie z rodzicem, jakiej by formy nie wykorzystał, jak bardzo by się nie starał – i tak zrani rodzica dezaprobatą, która rodzic dobrze usłyszy i zapamięta.
Tymczasem ta grupa rodziców wykonuje prośby specjalistów, których lubi i szanuje, a nie słucha nauczycieli, których nie lubi. Dla miłej, sympatycznej nauczycielki swojego dziecka, ten rodzic może pójść z dzieckiem do dentysty, kupić mu buty na zimę lub wykapać i uprać ubranie.
Jak taką pozytywna relację uzyskać? Jak sprawić, żeby rodzic lubił nauczyciela? Wcale nie potrzeba do tego wielkich zdolności, umiejętności konwersacji i osobistego wdzięku. Nauczyciele mało wygadani, mrukliwi i słabo komunikatywni, także mogą być lubieni przez rodziców.
Kluczowym czynnikiem jest to jak rodzic spostrzega, to co o nim myśli specjalista. Czy nauczycielka mojego dziecka spostrzega mnie jako dobrego, czy jako złego rodzica? Jeżeli rodzic jest przekonany, że specjalista widzi w nim złego rodzica, to nie będzie miał tendencji do zadbania o swoje dziecko. Jeśli zaś nabędzie przekonanie, ze nauczycielka/ nauczyciel widzi w nim dobrego rodzica, że docenia jego rodzicielski trud, że go szanuje – wówczas zacznie dbać o swoje dziecko. Dzieje się tak nawet w rodzinach z problemem alkoholowym. Jeżeli nauczyciel w tej grupie rodziców potrafi zobaczyć dobro, zauważyć je i powiedzieć o tym rodzicom to w rewanżu spotka się z dużą wdzięcznością, która przełoży się na wiekszą dbałość rodziców o swoje dzieci.
Im rodzic bardziej zaniedbuje swoje dziecko, tym częściej powinien słyszeć dobre słowa, wówczas gdy robi coś dobrego dla swojego dziecka. Tacy rodzice lubią specjalistów, którzy nie wytykają im błędów, ale doceniają to co robią dobrego dla swoich dzieci. Można oczywiście wykorzystywać różne naturalne sytuacje do komplementowania tej grupy rodziców (Tylko broń Boże chwalić tych rodziców jeżeli nie zrobili czegoś dobrego. Doceniać trzeba rzeczywiste dobre uczynki), ale można sobie pomóc przez zamodelowanie temu rodzicowi jakiś prostych zajęć/ćwiczeń/czynności z jego dzieckiem i poprosić o wykonanie po sobie. To będzie świetna okazja do docenienia rodzica. Po takim spotkaniu rodzic powinien wyjść z przypiętym do piersi orderem „DOBRY RODZIC”. 😉
Często nic więcej nie trzeba, aby postawa rodziców się zmieniła. Sami zaczną dbać o swoje dziecko – czesać, myć, chodzić do lekarza.
Zgadzacie się ze mną?