W pewnej szkole specjalnej nauczyciele dostają od dyrekcji jednoznaczne polecenie: „Róbcie tak jak chcą rodzice!”. Ma to zapewnić tej placówce dobre notowania w lokalnej społeczności.
Aczkolwiek idea włączania rodziców w proces wychowawczo-edukacyjny jest chwalebna, takie podejście wydaje mi się prostą drogą do katastrofy. Tak się po prostu nie da zrobić dobrej szkoły.
Rodzice nie szanują nauczycieli, którzy nie mają własnego zdania. Rodzice nie cenią placówek, które nie mają swojej własnej oferty edukacyjnej. Uleganie pomysłom rodziców degraduje jakość pracy szkoły i wywołuje konflikty pomiędzy poszczególnymi rodzicami. Nie studzi także negatywnych emocji pomiędzy ciałem pedagogicznym i rodzicami. Takie podejście jest próbą uniknięcia odpowiedzialności za szkołę przez kadrę kierowniczą i rezygnacją z przywództwa. Taka szkoła nie tyle stoi na głowie, ale jest jej pozbawiona. To jest pomysł na chaos. Najgorsze placówki jakie znam, to takie, którymi rządzą rodzice. Oczywiście, w takich szkołach rodzice są ze sobą zazwyczaj potwornie skłóceni, lekceważąco odnoszą się do kadry szkoły i bardzo na nią narzekają. Ani dyrekcja, ani nauczyciele nie powinni więc rezygnować z odpowiedzialności za szkołę, która jest potrzebna i dzieciom i ich rodzicom.
Oddanie władzy nad szkołą rodzicom, nie sprawi, że rodzice będą tą szkołą zachwyceni. Szkoła jako całość i każdy nauczyciel z osobna powinni kierować się w swojej pracy swoją najlepszą wiedzą i umiejętnościami. To nie jest tak, że nauczyciel może robić cokolwiek (tak jak chcą rodzice) i będzie dobrze. Tak samo jak lekarz nie może leczyć dzieci wg pomysłów rodziców, ale powinien działać zgodnie ze swoją wiedzą medyczną.
Absolutnie podstawową sprawą są wysokie merytoryczne kompetencje specjalistów zatrudnionych w szkole. Oznacza to, że to co potrafią zrobić nauczyciele, daleko powinno przekracza kompetencje rodziców. Czasami prowokacyjnie zadaję nauczycielom pytanie: Czy jeżeli dyrekcja by was wszystkich zwolniła i zatrudniła ludzi z ulicy, takich którzy lubią dzieci, to czy jakość pracy waszej szkoły by się obniżyła? Kompetencje kadry pedagogicznej nie powinny oczywiście dawać jej prawa do jakiegokolwiek zadzierania nosa.
Perspektywa nauczycieli i perspektywa rodziców muszą być inne! Nie należy się temu dziwić, ani tego ukrywać. Nauczyciel widzi dziecko i sytuację inaczej i rodzic inaczej. Tak musi być. Tylko tak jest dobrze.
Zadaniem nauczycieli (i szkoły) jest przekonywanie rodziców do swojej perspektywy i do swojego pomysłu. Do tego potrzebny jest dialog. Gotowość rozmawiania z rodzicami stanowi podstawę kształtowania dobrej jakości relacji z nimi. Czy to kogoś dziwi? Szkoła opiera się na dialogu dyrektora z nauczycielami, nauczycieli z uczniami, nauczycieli ze sobą, nauczycieli z rodzicami, rodziców z dziećmi. W tym dialogu nie chodzi o to, aby ktokolwiek rezygnował ze swojego punktu widzenia. Nawet nie chodzi o to, aby ostatecznie przekonać kogokolwiek do swojej perspektywy. Sam dialog jest już wartością niezwykłą. Nawet jeżeli nauczyciel i rodzic pozostaną przy swoich odmiennych spojrzeniach, pod wpływem dialogu, rozmowy, będą do siebie przyjaźnie nastawieni. Absolutnie możliwa jest życzliwość pomiędzy ludźmi mającymi różne poglądy na nauczanie i wychowanie dzieci.
Punktem wyjścia jest wysłuchanie i przyjęcie perspektywy rodzica. Pisałem o tym tu: https://jacekkielin.pl/ci-okropni-rodzice/
Bez życzliwego przyjęcia tego co mówi rodzic, dialog nie jest możliwy.
Ale to nie wystarcza.
Zauważyłem, że nauczyciele dość często oczekują od rodziców przyjęcia swojej perspektywy z tego prostego powodu, że są oni nauczycielami, skończyli studia i generalnie mają rację, bo się znają od rodziców lepiej. Powinni się znać, ale w rozmowie z rodzicem, nie ma to znaczenia. Nauczyciel występujący z pozycji nieomylnego autorytetu jest po prostu arogantem.
Rodzicom dużo lepiej rozmawia się z nauczycielem, który potrafi przyznać się do błędu czy niewiedzy, niż z takim, który wie wszystko i zawsze wie lepiej. Wcale to nie odbiera nauczycielom autorytetu. Dialog to nie wojna na argumenty. To nie jest tak, że przekonywanie rodzica, to rodzaj walki, kto ma racje! Dialog to proces. Jeżeli nauczyciel do rodzicowi odczuć, że go słucha i szanuje, to i rodzic odwzajemni się tym samym.
Bardzo ważnym elementem tego dialogu, jest tłumaczenie rodzicom swojego punktu widzenia. Także dawanie rodzicom przestrzeni do zadawania pytań. Nauczyciel, który stara się tłumaczyć ze swoich decyzji, nawet jeśli jego argumenty nie zostaną zaakceptowane, jest odbierany przez rodziców dużo lepiej od tego, który nie ma w zwyczaju z niczego się tłumaczyć.
Moje spojrzenie na rodziców jest takie, że przyjmują oni z dużą wdzięcznością pomoc od nauczycieli, kiedy ta pomoc jest realna. Powiedzenie rodzicowi, że jego dziecko uderzyło w szkole inne dziecko i w związku z tym prosimy go o porozmawianie ze swoją pociechą na ten temat, jest formą wpędzania rodzica w poczucie winy, a nie wsparciem. Swoją drogą, przekonanie, że jakakolwiek umoralniająca rozmowa rodzica z dzieckiem coś zmieni, to absolutna naiwność.
Ale już rozmowa z dzieckiem przy rodzicu, w której nauczyciel uważnie dziecko wysłuchuje, może dać rodzicowi konkretny wzór prawidłowego postępowania. Zauważyłem, że jeżeli tłumaczę rodzicom postępowanie ich dziecka ze zrozumieniem dla niego, i w taki sposób, że rodzice odczuwają, że widzę ich dziecko w pozytywnym świetle pomimo jego trudnego zachowania, to przyjmują moje słowa z dużą wdzięcznością. Ostatecznie moją kompetencją jako specjalisty, jest umiejętność spojrzenia na każde dziecko z pozytywnej strony i pokazania tej perspektywy rodzicom.
Nie mam tutaj miejsca na szczegółowe rozważania jak powinien wyglądać proces towarzyszenia rodzicom w ich wewnętrznej drodze. I uczniowie i rodzice mają rożne problemy. Zrozumienie tych problemów pozwala nauczycielowi zachować pozytywny stosunek do każdej osoby, także tej, która ma inny punkt widzenia i okazuje sporo negatywnych emocji. Zamiast rezygnować ze swojego zdania, nauczyciele powinni, według mnie, towarzyszyć rodzicom w procesie stawania się coraz bardziej kompetentnymi rodzicami.
Nie wszystkie oczekiwania rodziców dobrze funkcjonująca szkoła spełnia, ale ze wszystkimi stara się rozmawiać o tym co robi i ku czemu zmierza z ich dzieckiem.