Strefa dobrych emocji Jacek Kielin

Ja już ich nauczę zasad!

20 października 2017
Oceń stronę/wpis

Boję się dorosłych, którzy chcą uczyć dzieci zasad!
Wyjście do dziecka z pozycji nauczyciela zasad, jest moim zdaniem, drogą do powstawania wielu problemów wychowawczych. Uczenie zasad wymaga stosowania zasady: „Ryby i dzieci głosu nie mają”.
Nie trzaska się drzwiami, spuszcza wodę w ubikacji, nie przerywa się starszym… – dorośli znają setki zasad, które są słuszne. Tak, tak – nie chce negować słuszności zasad. Chcę natomiast zaprotestować przeciw postawie dorosłego, który ma aspiracje tych zasad nauczyć poprzez ich głoszenie. Mam wrażenie, że niektórym dorosłym całe wychowanie redukuje się do wpajania zasad młodym ludziom. Po za tym nie potrafiliby wskazać niczego co mieliby do zrobienia jako nauczyciele bądź rodzice.
Nie chcę zbytnio teoretyzować, więc posłużę się przykładem. Wczoraj na FB znalazłem taki oto tekst:
http://likemag.com/pl/nauczycielka-przekroia-jabko-na-po-lekcja-ktor-uczniowie-zapamitaj-na-zawsze/309048

To przykład jak można uczyć dzieci, aby nie biły innych. Ciekawa lekcja z wykorzystaniem jabłek, które obrazują to, jakie szkody wewnętrzne czyni przemoc wobec innych. Zasada, którą chciała nauczyć ta nauczycielka: „Nie wolno krzywdzić innych!”. Można powiedzieć, że moralizatorstwo na tej lekcji zostało ładnie dydaktycznie opakowane.

Chciałem wyrazić moje przekonanie, że takie lekcje, jak i proste moralizowanie w żołnierskich słowach co dzieci powinny bądź nie, jest pozbawione sensu. Ten przykład jest też o tym, jak często nauczyciele nie stosują się do wiedzy, którą głoszą.

Wszystkie zachowania przemocowe są sygnałem tego co się dzieje we wnętrzu dziecka. Dziecko, nie potrafi inaczej zasygnalizować otoczeniu swojego problemu i np. popycha lub wyzywa inne dziecko. Często takie przemocowe zachowanie jest objawem doświadczenia przemocy lub frustracji bardzo ważnych potrzeb dziecka. Ta nauczycielka, moim zdaniem, nie dostrzega faktu, że ma przed sobą dzieci zranione, bo zranień wewnętrznych nie widać, jak sama twierdzi.
Uważam, że taka moralizatorska lekcja jest wyrazem ślepoty nauczycielki. Zamiast takiej lekcji powinna umiejętnie porozmawiać z uczniami (czego być może nie potrafi), którzy stosują przemoc i zainteresować się co im w duszy gra. Taka rozmowa oduczyła by dzieci stosowania przemocy i nauczyła okazywania troski. Nauczyciel okazując dzieciom troskę, zrozumienie, akceptację – uczy skutecznie zasady nie okazywania przemocy – bez moralizatorstwa i dydaktyzmu. Taka „piękna” lekcja nie buduje więzi pomiędzy nauczycielem a dziećmi, które krzywdzą innych i dlatego jest całkowicie nieskuteczna. Treść tej lekcji trafi tylko do tych dzieci, które są grzeczne. Nie trafi do tych niegrzecznych. Umoralniające gatki dorosłych nigdy nie działają.