Oczywiście rodzice – krzykną nauczyciele, wszak to ich podstawowy obowiązek! Szkoła nam wychowa dzieci – mają nadzieję rodzice. Kilka dni temu wysłuchałem wykładu na temat historii edukacji i usłyszałem, że już od starożytności szkoły (i nauczyciele) mieli ambicje wychowywać swoich uczniów – więc oczekiwania rodziców nie są pozbawione podstaw. Chłopców oprócz szkoły miało wychowywać również wojsko :-).
Moim zdaniem, taka dyskusja nie ma sensu.
Cóż to bowiem znaczy wychowywać dziecko? Jakie dziecko jest wychowane, a jakie nie?
Niewychowane, to nieposłuszne? Niewychowane, to sprawiające problemy?
Uważam, że dzieci prawidłowo wychowywane, nie są wcale posłuszne i bezproblemowe.
A nauczyciele i rodzice są już wychowani? Czy w ogóle dzieci potrzebują wychowania?
Generalnie ciekawi mnie problem, czym jest wychowanie i do czego ma prowadzić, ale bez względu na to, moim zdaniem bez żadnego pudła, wszyscy się wychowujemy nawzajem. Nikt, kto ma kontakt z dzieckiem, nie może jego nie wychowywać, gdyż cokolwiek robi z tą relacją wpływa na zachowanie dziecka i je kształtuje. Specjalista/pedagog/ nauczyciel powinien być bardziej świadomy tego procesu niż niewykształceni w tej materii rodzice. Pytanie, czy nauczyciele są świadomi i przygotowani, jest ciekawe. Nie można uciec od wychowywania dzieci. Czasem najwięcej w wychowaniu dzieci ważą osoby, nie tak dziecku bliskie – dalsza ciotka, trener lub ktokolwiek inny. Jest wiele biografii, także bardzo sławnych osób, które opowiadając o swoim życiu, opowiadają o tym jak jedna osoba nie z grona najbliższych, która traktowała ich poważnie – uratowała ich przed degradacją. Jedna pozytywna osoba może wpłynąć na całe życie dziecka.
Trzeba tylko wiedzieć jak to zrobić.
Moim zdaniem jednak, proces wychowania jest dwustronny. Dzieci wychowują nas, dorosłych – nauczycieli i rodziców. Czy chcemy czy nie, dzieci nas kształtują. Choć relacja z dziećmi nie jest symetryczna i odpowiedzialność za nią ponoszą zawsze dorośli, to nie można powiedzieć, że dzieci nie mogą nas wielu rzeczy nauczyć.
Ja osobiście uważam, że w relacji nauczyciel-rodzic, to nauczyciel powinien i może wspierać rodzica w wychowaniu dziecka, a nie odwrotnie. Problemem jest tylko to czy potrafi.