12 marca uczestniczyłem w konferencji organizowanej przez fundację „Promyczek” w Andrychowie. Niestety ponieważ ostatni pociąg z Andrychowa do Poznania odjeżdżał wcześniej, nie byłem na wykładzie Joanny Wójtowicz-Pałasz na temat: „Mowa czy rozmowa? Błędy w terapii logopedycznej małego dziecka z autyzmem”. Bardzo żałuję. Bardzo cenne wydaje mi się rozróżnienie „mowa” i „rozmowa”. Tak też myślę! Jest różnica w sytuacji kiedy ludzie do siebie mówią i rozmawiają ze sobą. Na przykład – politycy często do siebie mówią, ale ze sobą nie rozmawiają.:-)
Ten sam problem widzę w tym, jak terapeuci mówią do niepełnosprawnych dzieci, a dzieci mówią do terapeutów – ale ze sobą nie rozmawiają! Można w trakcie tego mówienia używać także gestów i piktogramów. Ale nie rozmawiać! Moim zdaniem bardzo ważne byłoby precyzyjne opisanie różnic pomiędzy tymi sytuacjami. Opis może dotyczyć, jak sądzę warstwy psychologicznej – tzn. dorosły nie interesuje się tym co ma do powiedzenia dziecko – jemu chodzi o to, żeby np. użyło jakiegoś piktogramu, lub wykonało jakiś gest zgodnie z uczonym tzw. „kodem komunikacyjnym”. Dziecku też nie chodzi o to, żeby cos powiedzieć, ale, żeby użyć gestu lub symbolu, zgodnie z oczekiwaniem dorosłego.
Jest też do opisania techniczna strona mówienia do siebie, a nie rozmawiania. Na przykład w mówieniu do siebie ignorowane są jako nieistotne komunikaty wysyłane przez uczestników z ciała. (gesty, mimika). W mówieniu do siebie nagradzane jest wykonanie jakiegoś gestu czy użycie piktogramu, jakby to nie przekaz był istotny, ale sposób komunikacji. Na pewno jest tego więcej. Co myślicie? Uczymy częściej mówienia czy rozmawiania?
Mowa czy rozmowa?
16 marca 2016