Praca nad sobą, to zadanie każdego nauczyciela i terapeuty. Wielu znanych i wybitnych pedagogów podkreślało znaczenie pracy nad sobą. Czy zastanawialiście się kiedyś, co to znaczy? Praca nad sobą, jako rozwijanie własnych kompetencji, ćwiczenie nowych umiejętności, poznawanie nowych pomysłów i nowych obszarów wiedzy. Dla mnie praca nad sobą związana jest bardziej ze zmianą siebie jako osoby, niż z poznawaniem i opanowywaniem nowych umiejętności. W pracy nad sobą chodzi o to, aby umiejętności już opanowane wykonywał inny, lepszy ja. Praca nauczyciela, terapeuty bardzo ściśle związana jest z tym, jakim człowiekiem jest nauczyciel – jaką ma wrażliwość, empatię, emocjonalną wrażliwość, otwartość itp. Czyli nie tylko jest ważne jakimi metodami pracujesz, ale jakim jesteś człowiekiem.
No dobra, ale jak można się zmieniać jako człowiek? W języku biblijnym istnieje słowo – nawrócenie. Nawrócenie (od gr. επιστρέφω, epistrefo – zawracać) – przemiana oznaczająca zmianę sposobu myślenia i postępowania.
Jak można samemu zmienić własne myślenie?
Na pewno patentów jest wiele. Życie i okoliczności, doświadczenia i ludzie których spotykamy – wszystko nas zmienia.
Ale czy możemy zmieniać siebie samych?
Moje patenty na to są następujące.
Szukam towarzystwa ludzi, którzy są ode mnie jakoś lepsi. Jeśli chcesz być dobrym specjalistą – szukaj towarzystwa dobrych specjalistów, jeśli chcesz być mądrym, odważnym, uczciwym, szczęśliwym itp. – szukaj towarzystwa mądrych, odważnych, uczciwych, szczęśliwych ludzi.
Od takich uznanych przez nas autorytetów możemy nauczyć się nowego, innego spojrzenia.
Zastanawiam się, dlaczego wiele znanych mi osób unika towarzystwa lepszych od siebie. Myślę, że z lęku przed zobaczeniem siebie jako gorszego. Wszyscy jesteśmy w czymś dobrzy, każdy człowiek ma swoją opowieść, każdy ma coś do dania i każdy może coś dostać od innego. Uczeń uczy się od mistrza, a mistrz od ucznia – jeśli umie dostrzec w nim coś godnego podziwu i szacunku.
Staram się przyglądać własnym złym emocjom w stosunku do innych ludzi. Jeżeli inny mnie drażni, złości, irytuje – to z reguły dlatego że wypieram te cechy u siebie, nie widzę ich w sobie – za to wkurzają mnie u innych. Zazwyczaj potrzebuję trochę czasu aby w kimś kogo traktuje ironicznie, złośliwie, lekceważąco – zobaczyć siebie samego. Mam zdumiewającą zdolność do oszukiwania siebie samego. Zobaczenie w sobie cechy, która irytuje mnie u innych automatycznie wygasza mi złe emocje do innych. Jest to dobra ścieżka chroniąca przed świętoszkowatością i ocenianiem innych z góry. Ludzi wokół mnie chroni przed moimi złymi emocjami. Nie ma rady, aby zaakceptować wady i ograniczenia innych, trzeba zacząć od siebie.
Szukam towarzystwa innych specjalistów, a zwłaszcza tych, którzy maja odmienne zdanie niż ja na tematy dotyczące terapii dzieci. Czytam książki autorów z którymi się nie zgadzam. Nie tylko po to, aby budować swoje odrębne zdanie, poszukiwać kontrargumentów, zlekceważyć i odrzucić obcy mi sposób myślenia. Ludzie z którymi się nie zgadzam w poglądach na pracę z osobami z niepełnosprawnością – nie są idiotami. Za ich poglądami stoi jakaś troska o dobro tych osób. Chcę to dobro zrozumieć i zobaczyć. Nie pasujące do moich wyobrażeń poglądy, aby je zasymilować, wymagają ode mnie akomodacji, czyli jak uczy Piaget, przeorganizowania swoich dotychczasowych struktur poznawczych. Nie chodzi o to, żeby nauczyć się czegoś nowego, ale żeby spotkać się z czymś niezrozumiałym i niepojętym, co przeorganizuje mi myślenie.
Ostatnim moim pomysłem na rozwój osobisty jest dzielenie się z innymi swoimi doświadczeniami i wiedzą. Im częściej i szerzej to robię, także na tym forum, tym więcej mam dla siebie. To takie magiczne mnożenie przez dzielenie.
A Wy jak nad sobą pracujecie?
Zapraszamy do wzięcia udziału w naszych superwizjach i nie tylko